17-04-2013
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Ostatnie wybory parlamentarne we Włoszech nie przyniosły jednoznacznego rozstrzygnięcia. Wciąż nie utworzono rządu. Tymczasem kraj kuleje - pracownicy protestują przeciw złym warunkom zatrudnienia i zwolnieniom, a emeryci muszą przeżyć z głodowymi emeryturami.
Podczas gdy Bersani, i Grillo (szefowie partii, które uzyskały w wyborach najwyższe poparcie) toczą burzliwe rozmowy na temat możliwości utworzenia rządu, Włosi zmagają się z coraz większymi problemami ekonomiczno-społecznymi.
Z najnowszego raportu przygotowanego przez Istat wynika, że niemal połowa emerytów otrzymuje od państwa świadczenie niższe niż tysiąc euro, co przy czynszach w wysokości kilkuset euro i rosnących innych kosztach utrzymania oznacza comiesięczna walkę o przetrwanie.
Z danych Instytutu wynika, że w 2011 roku prawie połowa , tj. 7,4 mln, czyli 44,1 proc. ogółu, otrzymywała miesięczną niższą niż tysiąc euro. Co więcej, w przypadku 2,2 milionów emerytów świadczenie nie przekracza 500 euro, co wypada bardzo niekorzystnie biorąc pod uwagę fakt, że koszty życia w 2013 roku - według ADUSBEF (Associazione Difesa Utenti Servizi Bancari, Finanziari, Postali, Assicurativi) - wynoszą około 1500 euro na rodzinę.
We Włoszech mamy do czynienia z prawdziwym kryzysem, mówią eksperci. Zamykane są rodzime formy, wzrasta bezrobocie, a jeden na trzech Włochów oszczędza nawet na jedzeniu (dane z lipca 2012 roku).